Siła marginalności

Chcesz założyć startup? Uzyskaj finansowanie od Y Combinator.


Czerwiec 2006

(Ten esej powstał na podstawie przemówień wygłoszonych na Usenix 2006 i Railsconf 2006.)

Kilka lat temu mój przyjaciel Trevor i ja wybraliśmy się obejrzeć garaż Apple'a. Kiedy tam staliśmy, powiedział, że jako dziecko dorastające w Saskatchewan był zdumiony poświęceniem, jakie Jobs i Wozniak musieli mieć, pracując w garażu.

"Ci goście musieli marznąć!"

To jedna z ukrytych zalet Kalifornii: łagodny klimat oznacza mnóstwo przestrzeni marginalnej. W zimnych miejscach ta margines jest przycinany. Istnieje ostrzejsza granica między tym, co na zewnątrz, a tym, co wewnątrz, a tylko projekty oficjalnie zatwierdzone — przez organizacje, rodziców, żony, a przynajmniej przez samego siebie — otrzymują odpowiednią przestrzeń wewnętrzną. To podnosi energię aktywacji dla nowych pomysłów. Nie można po prostu majstrować. Trzeba uzasadniać.

Niektóre z najbardziej znanych firm w Dolinie Krzemowej powstały w garażach: Hewlett-Packard w 1938 roku, Apple w 1976 roku, Google w 1998 roku. W przypadku Apple'a historia z garażem jest nieco miejską legendą. Woz mówi, że jedyne, co tam robili, to składali komputery, a cały projekt Apple I i Apple II wykonał w swoim mieszkaniu lub w swoim biurku w HP. [1] To było najwyraźniej zbyt marginalne nawet dla ludzi od PR-u Apple'a.

Według konwencjonalnych standardów, Jobs i Wozniak również byli ludźmi marginalnymi. Oczywiście byli mądrzy, ale na papierze nie mogli wyglądać dobrze. Byli w tamtym czasie parą studentów, którzy rzucili studia, mając między sobą około trzech lat nauki, a do tego byli hipisami. Ich wcześniejsze doświadczenie biznesowe polegało na tworzeniu "niebieskich pudełek" do włamywania się do systemu telefonicznego, biznesu o rzadkim wyróżnieniu bycia zarówno nielegalnym, jak i nieopłacalnym.

Outsiderzy

Teraz startup działający z garażu w Dolinie Krzemowej czułby się częścią wywyższonej tradycji, jak poeta w swojej komórce, czy malarz, którego nie stać na ogrzanie pracowni i dlatego musi nosić beret w pomieszczeniu. Ale w 1976 roku nie wydawało się to takie fajne. Świat jeszcze nie zdawał sobie sprawy, że założenie firmy komputerowej jest w tej samej kategorii co bycie pisarzem czy malarzem. Nie trwało to długo. Dopiero w ciągu kilku poprzednich lat drastyczny spadek kosztów sprzętu pozwolił outsiderom konkurować.

W 1976 roku wszyscy patrzyli z góry na firmę działającą z garażu, w tym na założycieli. Jedną z pierwszych rzeczy, jakie Jobs zrobił, gdy zdobyli trochę pieniędzy, było wynajęcie przestrzeni biurowej. Chciał, żeby Apple wyglądało jak prawdziwa firma.

Mieli już coś, czego niewiele prawdziwych firm kiedykolwiek ma: bajecznie dobrze zaprojektowany produkt. Można by pomyśleć, że powinni mieć więcej pewności siebie. Ale rozmawiałem z wieloma założycielami startupów i zawsze tak jest. Zbudowali coś, co zmieni świat, a martwią się o jakieś drobiazgi, jak brak odpowiednich wizytówek.

To jest paradoks, który chcę zbadać: wspaniałe nowe rzeczy często pochodzą z marginesów, a jednak ludzie, którzy je odkrywają, są pogardzani przez wszystkich, w tym przez siebie samych.

To stara myśl, że nowe rzeczy pochodzą z marginesów. Chcę zbadać jego wewnętrzną strukturę. Dlaczego wspaniałe pomysły pochodzą z marginesów? Jakie pomysły? I czy możemy coś zrobić, aby zachęcić ten proces?

Insiderzy

Jednym z powodów, dla których tak wiele dobrych pomysłów pochodzi z marginesu, jest po prostu to, że jest go tak dużo. Musi być więcej outsiderów niż insiderów, jeśli insider cokolwiek znaczy. Jeśli liczba outsiderów jest ogromna, zawsze będzie się wydawać, że wiele pomysłów pochodzi od nich, nawet jeśli niewiele jest ich na mieszkańca. Ale myślę, że dzieje się tu coś więcej. Bycie insiderem ma realne wady, a w niektórych rodzajach pracy mogą one przewyższać zalety.

Wyobraźmy sobie na przykład, co by się stało, gdyby rząd postanowił zlecić komuś napisanie oficjalnej Wielkiej Amerykańskiej Powieści. Najpierw byłaby ogromna ideologiczna kłótnia o to, kogo wybrać. Większość najlepszych pisarzy zostałaby wykluczona za obrażenie jednej lub drugiej strony. Z pozostałych, ci sprytni odmówiliby takiej pracy, pozostawiając tylko kilku z niewłaściwym rodzajem ambicji. Komitet wybrałby kogoś u szczytu jego kariery — to znaczy kogoś, czyja najlepsza praca była już za nim — i przekazałby projekt z obfitymi darmowymi radami, jak książka powinna pokazywać w pozytywnym świetle siłę i różnorodność narodu amerykańskiego, itp., itp.

Nieszczęsny pisarz usiadłby wtedy do pracy z ogromnym ciężarem oczekiwań na swoich barkach. Nie chcąc zepsuć takiego publicznego zlecenia, grałby bezpiecznie. Ta książka powinna zdobyć szacunek, a sposobem na to byłoby uczynienie jej tragedią. Publiczność trzeba kusić do śmiechu, ale jeśli zabijasz ludzi, czują się zobowiązani traktować cię poważnie. Jak wszyscy wiedzą, Ameryka plus tragedia równa się Wojna Secesyjna, więc o tym musiałaby być. Po dwunastu latach ukończenia, książka byłaby 900-stronicowym pastiszem istniejących popularnych powieści — mniej więcej Przeminęło z wiatrem plus Korzenie. Ale jej objętość i sława sprawiłyby, że przez kilka miesięcy byłaby bestsellerem, dopóki nie zostałaby wyparta przez autobiografię prowadzącego talk-show. Książka zostałaby zekranizowana, a następnie zapomniana, z wyjątkiem najbardziej złośliwych recenzentów, wśród których byłaby symbolem fałszu, jak Milli Vanilli czy Bitwa o Ziemię.

Może trochę poniosło mnie w tym przykładzie. A jednak czyż nie tak właśnie potoczyłby się taki projekt w każdym punkcie? Rząd wie lepiej, niż wchodzić w biznes powieściowy, ale w innych dziedzinach, gdzie ma naturalny monopol, jak składowiska odpadów nuklearnych, lotniskowce i zmiany reżimów, znalazłbyś wiele projektów izomorficznych do tego — i rzeczywiście, wiele mniej udanych.

Ten mały eksperyment myślowy sugeruje kilka wad projektów insiderów: wybór niewłaściwych ludzi, nadmierny zakres, niezdolność do podejmowania ryzyka, potrzebę sprawiania wrażenia poważnego, ciężar oczekiwań, władzę interesów, nierozróżniającą publiczność, a być może najbardziej niebezpieczną, tendencję takiej pracy do stania się obowiązkiem, a nie przyjemnością.

Testy

Świat z outsiderami i insiderami implikuje pewien rodzaj testu do rozróżniania między nimi. A problem z większością testów do wyboru elit polega na tym, że są dwa sposoby, aby je zdać: być dobrym w tym, co próbują zmierzyć, i być dobrym w hakowaniu samego testu.

Zatem pierwsze pytanie, jakie należy zadać o dziedzinę, to jak uczciwe są jej testy, ponieważ to mówi ci, co to znaczy być outsiderem. To mówi ci, jak bardzo ufać swoim instynktom, gdy nie zgadzasz się z autorytetami, czy warto przechodzić przez zwykłe kanały, aby samemu się takim stać, a może nawet czy chcesz pracować w tej dziedzinie.

Testy są najmniej podatne na hakowanie, gdy istnieją spójne standardy jakości, a ludzie prowadzący test naprawdę dbają o jego integralność. Na przykład, przyjęcia na studia doktoranckie na kierunkach ścisłych są dość uczciwe. Profesorowie przyjmą każdego, kogo przyjmą jako swoich własnych doktorantów, więc starają się dobrze wybrać, a mają sporo danych, na których mogą się oprzeć. Natomiast przyjęcia na studia licencjackie wydają się być znacznie bardziej podatne na hakowanie.

Jednym ze sposobów, aby stwierdzić, czy dziedzina ma spójne standardy, jest nakładanie się między wiodącymi praktykami a ludźmi, którzy nauczają przedmiotu na uniwersytetach. Na jednym końcu skali masz dziedziny takie jak matematyka i fizyka, gdzie prawie wszyscy nauczyciele są wśród najlepszych praktyków. W środku są medycyna, prawo, historia, architektura i informatyka, gdzie wielu jest. Na dole są biznes, literatura i sztuki wizualne, gdzie prawie nie ma nakładania się między nauczycielami a wiodącymi praktykami. To właśnie ten koniec daje początek frazom takim jak "kto nie potrafi, ten uczy".

Nawiasem mówiąc, ta skala może być pomocna przy decydowaniu, czego studiować na studiach. Kiedy byłem na studiach, panowała zasada, że powinieneś studiować cokolwiek, co cię najbardziej interesuje. Ale z perspektywy czasu prawdopodobnie lepiej jest studiować coś umiarkowanie interesującego z kimś, kto jest w tym dobry, niż coś bardzo interesującego z kimś, kto nie jest. Często słyszy się ludzi mówiących, że nie powinno się studiować biznesu na studiach, ale to w rzeczywistości przykład bardziej ogólnej zasady: nie ucz się rzeczy od nauczycieli, którzy są w nich słabi.

Jak bardzo powinieneś martwić się byciem outsiderem, zależy od jakości insiderów. Jeśli jesteś matematykiem amatorem i myślisz, że rozwiązałeś słynny otwarty problem, lepiej wróć i sprawdź. Kiedy byłem na studiach podyplomowych, mój przyjaciel z wydziału matematyki miał za zadanie odpowiadać ludziom, którzy przesyłali dowody ostatniego twierdzenia Fermata i tak dalej, i nie wydawało się, żeby uważał to za cenne źródło wskazówek — bardziej jak dyżur w infolinii zdrowia psychicznego. Natomiast jeśli rzeczy, które piszesz, wydają się inne od tego, co interesuje profesorów języka angielskiego, to niekoniecznie jest problem.

Anty-testy

Gdzie metoda wyboru elity jest całkowicie skorumpowana, większość dobrych ludzi będzie outsiderami. W sztuce, na przykład, obraz ubogiego, niezrozumianego geniusza nie jest tylko jednym z możliwych obrazów wielkiego artysty: to jest standardowy obraz. Nie mówię, że jest poprawny, nawiasem mówiąc, ale mówi wiele o tym, jak dobrze ten obraz się przyjął. Nie można by zrobić takiej rapowej historii o matematyce czy medycynie. [2]

Jeśli test jest wystarczająco skorumpowany, staje się anty-testem, filtrującym ludzi, których powinien wybrać, zmuszając ich do robienia rzeczy, które zrobiliby tylko niewłaściwi ludzie. Popularność w szkole średniej wydaje się być takim testem. Istnieje wiele podobnych w świecie dorosłych. Na przykład, awansowanie po hierarchii przeciętnej dużej firmy wymaga uwagi na politykę, na którą niewielu myślących ludzi mogłoby sobie pozwolić. [3] Ktoś taki jak Bill Gates może rozwijać firmę pod sobą, ale trudno sobie wyobrazić, żeby miał cierpliwość wspinać się po drabinie korporacyjnej w General Electric — albo faktycznie w Microsoft.

To trochę dziwne, kiedy się nad tym zastanowić, ponieważ szkoły typu "pan i władca" i biurokratyczne firmy są obydwie domyślne. Prawdopodobnie jest wielu ludzi, którzy przechodzą z jednego do drugiego i nigdy nie zdają sobie sprawy, że cały świat tak nie działa.

Myślę, że to jeden z powodów, dla których duże firmy są tak często zaskakiwane przez startupy. Ludzie w dużych firmach nie zdają sobie sprawy, w jakim stopniu żyją w środowisku, które jest jednym wielkim, ciągłym testem na niewłaściwe cechy.

Jeśli jesteś outsiderem, twoje najlepsze szanse na pokonanie insiderów są oczywiście w dziedzinach, gdzie skorumpowane testy wybierają kiepską elitę. Ale jest haczyk: jeśli testy są skorumpowane, twoje zwycięstwo nie zostanie uznane, przynajmniej za twojego życia. Możesz czuć, że tego nie potrzebujesz, ale historia sugeruje, że praca w dziedzinach ze skorumpowanymi testami jest niebezpieczna. Możesz pokonać insiderów, a jednak nie wykonać tak dobrej pracy, w absolutnej skali, jak zrobiłbyś to w dziedzinie bardziej uczciwej.

Standardy w sztuce, na przykład, były prawie tak samo skorumpowane w pierwszej połowie XVIII wieku, jak są dzisiaj. Był to wiek tych puszystych, wyidealizowanych portretów hrabin z ich pieskami. Chardin postanowił pominąć to wszystko i malować zwykłe rzeczy tak, jak je widział. Jest teraz uważany za najlepszego z tego okresu — a jednak nie za równego Leonardo, Belliniemu czy Memlingowi, którzy wszyscy mieli dodatkową zachętę w postaci uczciwych standardów.

Jednakże, warto brać udział w skorumpowanym konkursie, jeśli następuje po nim inny, który nie jest skorumpowany. Na przykład, warto konkurować z firmą, która może wydać więcej od ciebie na marketing, dopóki możesz przetrwać do następnej rundy, kiedy klienci porównają twoje faktyczne produkty. Podobnie, nie powinieneś być zniechęcony przez stosunkowo skorumpowany test przyjęć na studia, ponieważ natychmiast następuje po nim mniej podatny na hakowanie test.

Ryzyko

Nawet w dziedzinie z uczciwymi testami, bycie outsiderem nadal ma swoje zalety. Najbardziej oczywistą jest to, że outsiderzy nie mają nic do stracenia. Mogą robić ryzykowne rzeczy, a jeśli im się nie uda, to co? Niewielu nawet zauważy.

Z drugiej strony, wybitni są obciążeni swoją wybitnością. Wybitność jest jak garnitur: imponuje niewłaściwym ludziom i ogranicza noszącego.

Outsiderzy powinni zdawać sobie sprawę z przewagi, jaką tu mają. Możliwość podejmowania ryzyka jest niezwykle cenna. Wszyscy za bardzo cenią sobie bezpieczeństwo, zarówno ci nieznani, jak i wybitni. Nikt nie chce wyglądać na głupca. Ale to bardzo przydatne. Jeśli większość twoich pomysłów nie jest głupia, prawdopodobnie jesteś zbyt konserwatywny. Nie obejmujesz problemu w odpowiednim zakresie.

Lord Acton powiedział, że powinniśmy oceniać talent w jego najlepszym wydaniu, a charakter w jego najgorszym. Na przykład, jeśli napiszesz jedną wspaniałą książkę i dziesięć złych, nadal jesteś uważany za wspaniałego pisarza — a przynajmniej lepszego pisarza niż ktoś, kto napisał jedenaście, które były po prostu dobre. Natomiast jeśli jesteś cichym, praworządnym obywatelem przez większość czasu, ale okazjonalnie kogoś potrącisz i zakopiesz w swoim ogródku, jesteś złym facetem.

Prawie wszyscy popełniają błąd traktowania pomysłów jako wskaźników charakteru, a nie talentu — jakby posiadanie głupiego pomysłu czyniło cię głupim. Istnieje ogromny ciężar tradycji, który nakazuje nam grać bezpiecznie. "Nawet głupiec jest uważany za mądrego, jeśli milczy", mówi Stary Testament (Przypowieści 17:28).

Cóż, to może być dobra rada dla grupy pasterzy kóz w Palestynie epoki brązu. Tam konserwatyzm byłby porządkiem dnia. Ale czasy się zmieniły. Nadal może być rozsądne trzymanie się Starego Testamentu w kwestiach politycznych, ale materialnie świat ma teraz więcej państwa. Tradycja jest mniej przewodnikiem, nie tylko dlatego, że rzeczy zmieniają się szybciej, ale dlatego, że przestrzeń możliwości jest tak duża. Im bardziej skomplikowany staje się świat, tym cenniejsze jest być gotowym wyglądać na głupca.

Delegowanie

A jednak im bardziej ludzie odnoszą sukcesy, tym większą krytykę otrzymują, jeśli coś zepsują — lub nawet wydają się zepsuć. Pod tym względem, jak i w wielu innych, wybitni są więźniami własnego sukcesu. Zatem najlepszym sposobem na zrozumienie zalet bycia outsiderem może być spojrzenie na wady bycia insiderem.

Jeśli zapytasz wybitnych ludzi, co jest nie tak z ich życiem, pierwszą rzeczą, na którą będą narzekać, jest brak czasu. Mój przyjaciel z Google jest dość wysoko postawiony w firmie i pracował dla nich na długo przed tym, jak stali się publiczni. Innymi słowy, jest teraz wystarczająco bogaty, żeby nie musieć pracować. Zapytałem go, czy nadal jest w stanie znieść niedogodności posiadania pracy, skoro już nie musiał. Odpowiedział, że tak naprawdę nie ma żadnych niedogodności, z wyjątkiem — i wtedy nabrał tęsknego wyrazu twarzy — że dostawał tyle e-maili.

Wybitni czują, że wszyscy chcą ich ugryźć. Problem jest tak powszechny, że ludzie udający wybitnych robią to, udając, że są przeciążeni.

Życie wybitnych staje się zaplanowane, a to nie jest dobre dla myślenia. Jedną z wielkich zalet bycia outsiderem jest długi, nieprzerwany czas. Tak pamiętam studia podyplomowe: pozornie nieskończone zapasy czasu, które spędzałem, martwiąc się, ale nie pisząc, mojej dysertacji. Anonimowość jest jak zdrowa żywność — nieprzyjemna, być może, ale dobra dla ciebie. Natomiast sława ma tendencję być jak alkohol produkowany przez fermentację. Kiedy osiągnie pewne stężenie, zabija drożdże, które ją wyprodukowały.

Wybitni zazwyczaj reagują na brak czasu, stając się menedżerami. Nie mają czasu na pracę. Są otoczeni przez młodszych ludzi, którym mają pomagać lub nadzorować. Oczywistym rozwiązaniem jest zlecenie pracy młodszym ludziom. W ten sposób powstaje wiele dobrych rzeczy, ale są problemy, dla których to nie działa tak dobrze: takie, gdzie pomocne jest posiadanie wszystkiego w jednej głowie.

Na przykład, niedawno wyszło na jaw, że słynny artysta szkła Dale Chihuly nie dmucha szkła od 27 lat. Robią to za niego asystenci. Ale jednym z najcenniejszych źródeł pomysłów w sztukach wizualnych jest opór medium. Dlatego obrazy olejne wyglądają tak inaczej niż akwarele. W zasadzie można by wykonać każdy ruch w każdym medium; w praktyce medium cię kieruje. A jeśli sam już nie wykonujesz pracy, przestajesz się tego uczyć.

Zatem jeśli chcesz pokonać tych wybitnych, którzy delegują, jednym ze sposobów jest wykorzystanie bezpośredniego kontaktu z medium. W sztuce jest to oczywiste, jak: dmuchaj własne szkło, edytuj własne filmy, wystawiaj własne sztuki. I w tym procesie zwracaj szczególną uwagę na wypadki i nowe pomysły, które pojawiają się w locie. Tę technikę można uogólnić na każdy rodzaj pracy: jeśli jesteś outsiderem, nie kieruj się planami. Planowanie jest często tylko słabością narzuconą tym, którzy delegują.

Czy istnieje ogólna zasada znajdowania problemów najlepiej rozwiązywanych w jednej głowie? Cóż, można je stworzyć, biorąc każdy projekt zwykle wykonywany przez wiele osób i próbując zrobić wszystko samemu. Praca Wozniaka była klasycznym przykładem: zrobił wszystko sam, sprzęt i oprogramowanie, a rezultat był cudowny. Twierdzi, że w Apple II nie znaleziono ani jednego błędu, ani w sprzęcie, ani w oprogramowaniu.

Innym sposobem na znalezienie dobrych problemów do rozwiązania w jednej głowie jest skupienie się na rowkach w tabliczce czekolady — miejscach, gdzie zadania są dzielone, gdy są rozdzielane między kilka osób. Jeśli chcesz pokonać delegowanie, skup się na pionowym przekroju: na przykład, bądź zarówno pisarzem, jak i redaktorem, lub projektuj budynki i je konstruuj.

Jednym szczególnie dobrym rowkiem do objęcia jest ten między narzędziami a rzeczami wykonanymi za ich pomocą. Na przykład, języki programowania i aplikacje są zazwyczaj pisane przez różne osoby, a to jest odpowiedzialne za wiele najgorszych wad w językach programowania. Myślę, że każdy język powinien być projektowany jednocześnie z dużą aplikacją napisaną w nim, tak jak C było z Uniksem.

Techniki konkurowania z delegowaniem dobrze przekładają się na biznes, ponieważ delegowanie jest tam endemiczne. Zamiast unikać go jako wady starości, wiele firm przyjmuje je jako oznakę dojrzałości. W dużych firmach oprogramowanie jest często projektowane, wdrażane i sprzedawane przez trzy różne typy ludzi. W startupach jedna osoba może musieć zrobić wszystkie trzy. I chociaż wydaje się to stresujące, jest to jeden z powodów, dla których startupy wygrywają. Potrzeby klientów i środki do ich zaspokojenia są w jednej głowie.

Skupienie

Sama umiejętność insiderów może być słabością. Gdy ktoś jest w czymś dobry, spędza na tym cały czas. Ten rodzaj skupienia jest faktycznie bardzo cenny. Wiele z umiejętności ekspertów to zdolność do ignorowania fałszywych tropów. Ale skupienie ma wady: nie uczysz się z innych dziedzin, a gdy pojawi się nowe podejście, możesz być ostatnim, który je zauważy.

Dla outsiderów przekłada się to na dwa sposoby wygranej. Jednym z nich jest praca nad różnymi rzeczami. Ponieważ (jeszcze) nie możesz czerpać tak dużych korzyści z wąskiego skupienia, możesz równie dobrze rzucić szerszą sieć i czerpać wszelkie możliwe korzyści z podobieństw między dziedzinami. Tak jak możesz konkurować z delegowaniem, pracując nad większymi pionowymi przekrojami, możesz konkurować ze specjalizacją, pracując nad większymi poziomymi przekrojami — na przykład, pisząc i ilustrując swoją książkę.

Drugim sposobem konkurowania ze skupieniem jest dostrzeganie tego, co skupienie pomija. W szczególności, nowe rzeczy. Więc jeśli jeszcze w niczym nie jesteś dobry, rozważ pracę nad czymś tak nowym, że nikt inny też tego nie robi. Nie będzie to jeszcze miało prestiżu, jeśli nikt nie jest w tym dobry, ale będziesz mieć to wszystko dla siebie.

Potencjał nowego medium jest zazwyczaj niedoceniany, właśnie dlatego, że nikt jeszcze nie zbadał jego możliwości. Zanim Durer spróbował tworzyć ryciny, nikt nie traktował ich zbyt poważnie. Rytowanie służyło do tworzenia małych obrazków dewocyjnych — zasadniczo kart baseballowych świętych z XV wieku. Próba tworzenia arcydzieł w tym medium musiała wydawać się współczesnym Durerowi tak, jak na przykład tworzenie arcydzieł w komiksach mogłoby się wydawać przeciętnej osobie dzisiaj.

W świecie komputerów otrzymujemy nie nowe media, ale nowe platformy: minikomputery, mikroprocesory, aplikacje oparte na sieci. Na początku zawsze są one odrzucane jako nieodpowiednie do prawdziwej pracy. A jednak ktoś zawsze decyduje się spróbować, i okazuje się, że można zrobić więcej, niż ktokolwiek się spodziewał. Więc w przyszłości, gdy usłyszysz, jak ludzie mówią o nowej platformie: tak, jest popularna i tania, ale jeszcze nie gotowa do prawdziwej pracy, wskocz na nią.

Oprócz tego, że insiderzy czują się bardziej komfortowo pracując w ustalonych ramach, zazwyczaj mają interes w ich utrwalaniu. Profesor, który zdobył reputację, odkrywając jakiś nowy pomysł, prawdopodobnie nie odkryje jego zamiennika. Dotyczy to szczególnie firm, które mają nie tylko umiejętności i dumę zakotwiczające je w status quo, ale także pieniądze. Piętą achillesową odnoszących sukcesy firm jest ich niezdolność do kanibalizacji samych siebie. Wiele innowacji polega na zastąpieniu czegoś tańszą alternatywą, a firmy po prostu nie chcą widzieć ścieżki, której bezpośrednim skutkiem jest zmniejszenie istniejącego źródła dochodów.

Więc jeśli jesteś outsiderem, powinieneś aktywnie szukać projektów kontrariańskich. Zamiast pracować nad rzeczami, które wybitni uczynili prestiżowymi, pracuj nad rzeczami, które mogłyby odebrać ten prestiż.

Naprawdę soczyste nowe podejścia to nie te, które insiderzy odrzucają jako niemożliwe, ale te, które ignorują jako niegodne.

Mniej

Wozniak używał telewizora jako monitora z prostego powodu: nie było go stać na monitor. Outsiderzy nie tylko są wolni, ale zmuszeni do tworzenia rzeczy tanich i lekkich. A oba są dobrymi zakładami na wzrost: tanie rzeczy rozprzestrzeniają się szybciej, a lekkie rzeczy ewoluują szybciej.

Wybitni, z drugiej strony, są prawie zmuszeni do pracy na dużą skalę. Zamiast szop ogrodowych muszą projektować ogromne muzea sztuki. Jednym z powodów, dla których pracują nad dużymi rzeczami, jest to, że mogą: podobnie jak nasz hipotetyczny powieściopisarz, są flattered przez takie możliwości. Wiedzą też, że duże projekty swoją samą objętością zaimponują publiczności. Szopa ogrodowa, choćby piękna, byłaby łatwa do zignorowania; niektórzy mogliby nawet z niej drwić. Nie można drwić z gigantycznego muzeum, bez względu na to, jak bardzo się go nie lubi. I wreszcie, jest tam cała ta rzesza ludzi, dla których wybitni pracują; muszą wybierać projekty, które mogą ich wszystkich zatrudnić.

Outsiderzy są od tego wolni. Mogą pracować nad małymi rzeczami, a w małych rzeczach jest coś bardzo przyjemnego. Małe rzeczy mogą być doskonałe; duże zawsze mają coś nie tak. Ale w małych rzeczach jest magia, która wykracza poza takie racjonalne wyjaśnienia. Wszystkie dzieci to wiedzą. Małe rzeczy mają więcej osobowości.

Poza tym ich tworzenie jest przyjemniejsze. Możesz robić, co chcesz; nie musisz zadowalać komitetów. I być może najważniejsze, małe rzeczy można robić szybko. Perspektywa zobaczenia ukończonego projektu unosi się w powietrzu jak zapach gotującego się obiadu. Jeśli pracujesz szybko, może uda ci się skończyć dzisiaj.

Praca nad małymi rzeczami jest również dobrym sposobem na naukę. Najważniejsze rodzaje nauki odbywają się projekt po projekcie. ("Następnym razem nie zrobię...") Im szybciej cyklujesz przez projekty, tym szybciej będziesz ewoluować.

Proste materiały mają urok podobny do małej skali. A do tego dochodzi wyzwanie robienia rzeczy z mniejszą ilością zasobów. Uszy każdego projektanta nastawiają się na wzmiankę o tej grze, ponieważ jest to gra, której nie można przegrać. Podobnie jak drużyna JV grająca z drużyną varsity, jeśli nawet zremisujesz, wygrywasz. Paradoksalnie, istnieją przypadki, gdy mniejsze zasoby dają lepsze wyniki, ponieważ przyjemność projektantów z ich własnej pomysłowości bardziej niż rekompensuje.

Więc jeśli jesteś outsiderem, wykorzystaj swoją zdolność do tworzenia małych i niedrogich rzeczy. Pielęgnuj przyjemność i prostotę tego rodzaju pracy; pewnego dnia będziesz za nią tęsknić.

Odpowiedzialność

Kiedy będziesz stary i wybitny, czego będziesz tęsknić z młodości i nieznajomości? Ludzie wydają się najbardziej tęsknić za brakiem odpowiedzialności.

Odpowiedzialność jest zawodową chorobą wybitności. W zasadzie można jej uniknąć, tak jak w zasadzie można uniknąć przybierania na wadze z wiekiem, ale niewielu to robi. Czasami podejrzewam, że odpowiedzialność jest pułapką i że najbardziej cnotliwa droga polegałaby na jej unikaniu, ale niezależnie od tego, z pewnością jest ograniczająca.

Kiedy jesteś outsiderem, też jesteś ograniczony, oczywiście. Na przykład, brakuje ci pieniędzy. Ale to ogranicza cię w inny sposób. Jak odpowiedzialność cię ogranicza? Najgorsze jest to, że pozwala ci nie skupiać się na prawdziwej pracy. Tak jak najbardziej niebezpieczne formy prokrastynacji to te, które wyglądają jak praca, niebezpieczeństwo odpowiedzialności polega nie tylko na tym, że mogą pochłonąć cały dzień, ale na tym, że mogą to zrobić, nie wywołując takich alarmów, jakie wywołałbyś, spędzając cały dzień siedząc na ławce w parku.

Wiele z bólu bycia outsiderem to świadomość własnej prokrastynacji. Ale to w rzeczywistości dobra rzecz. Jesteś przynajmniej wystarczająco blisko pracy, że jej zapach sprawia, że jesteś głodny.

Jako outsider, jesteś tylko jeden krok od wykonania rzeczy. Przyznajmy, ogromny krok, i taki, którego większość ludzi nigdy nie wydaje się zrobić, ale tylko jeden krok. Jeśli potrafisz zebrać energię do rozpoczęcia, możesz pracować nad projektami z intensywnością (w obu znaczeniach), której niewielu insiderów może dorównać. Ponieważ praca dla insiderów staje się obowiązkiem, obciążonym odpowiedzialnością i oczekiwaniami. Nigdy nie jest tak czysta, jak wtedy, gdy byli młodzi.

Pracuj jak pies na spacerze, zamiast jak wół zaprzężony do pługa. Tego im brakuje.

Publiczność

Wielu outsiderów popełnia błąd, robiąc coś przeciwnego; podziwiają wybitnych tak bardzo, że naśladują nawet ich wady. Kopiowanie jest dobrym sposobem na naukę, ale kopiuj właściwe rzeczy. Kiedy byłem na studiach, naśladowałem pompatyczny styl znanych profesorów. Ale to nie to sprawiło, że byli wybitni — to była raczej wada, w którą ich wybitność pozwoliła im popaść. Naśladowanie tego było jak udawanie, że ma się podagrę, aby wydawać się bogatym.

Połowa wyróżniających się cech wybitnych to w rzeczywistości wady. Naśladowanie ich to nie tylko strata czasu, ale sprawi, że będziesz wyglądać na głupca w oczach swoich modeli, którzy często są tego dobrze świadomi.

Jakie są prawdziwe zalety bycia insiderem? Największą jest publiczność. Outsiderom często wydaje się, że główną zaletą insiderów są pieniądze — że mają zasoby, aby robić to, co chcą. Ale tak samo mają ludzie, którzy dziedziczą pieniądze, a to nie wydaje się pomagać, nie tak bardzo, jak publiczność. Dobrze wpływa na morale, wiedząc, że ludzie chcą zobaczyć, co tworzysz; wyciąga z ciebie pracę.

Jeśli mam rację, że decydującą zaletą insiderów jest publiczność, to żyjemy w ekscytujących czasach, ponieważ w ciągu ostatnich dziesięciu lat Internet sprawił, że publiczność stała się znacznie bardziej płynna. Outsiderzy nie muszą już zadowalać się zastępczą publicznością kilku mądrych przyjaciół. Teraz, dzięki Internetowi, mogą zacząć rozwijać sobie prawdziwą publiczność. To wspaniała wiadomość dla marginalnych, którzy zachowują zalety outsiderów, jednocześnie coraz częściej mogą czerpać to, co do niedawna było przywilejem elity.

Chociaż sieć istnieje od ponad dziesięciu lat, myślę, że dopiero zaczynamy dostrzegać jej demokratyzujące efekty. Outsiderzy wciąż uczą się, jak kraść publiczność. Ale co ważniejsze, publiczność wciąż uczy się, jak być kradzioną — dopiero zaczyna zdawać sobie sprawę, jak głębiej mogą kopać blogerzy niż dziennikarze, jak bardziej interesująca może być demokratyczna strona informacyjna niż strona główna kontrolowana przez redaktorów, i jak zabawniejsza może być grupa dzieci z kamerami internetowymi niż masowo produkowane seriale komediowe.

Duże firmy medialne nie powinny martwić się tym, że ludzie będą publikować ich materiały chronione prawem autorskim na YouTube. Powinny martwić się tym, że ludzie będą publikować tam swoje własne rzeczy, a publiczność będzie oglądać je zamiast tego.

Hakowanie

Gdybym miał skondensować moc marginalności w jednym zdaniu, brzmiałoby ono: po prostu spróbuj coś poskładać. To zdanie obejmuje większość wątków, o których tu wspomniałem. Składanie czegoś oznacza decydowanie, co robić, podczas gdy to robisz, a nie podwładnego wykonującego wizję swojego szefa. Sugeruje to, że wynik nie będzie ładny, ponieważ zostanie wykonany szybko z niewystarczających materiałów. Może zadziała, ale nie będzie to coś, na co wybitni chcieliby podpisać się swoim nazwiskiem. Coś poskładanego oznacza coś, co ledwo rozwiązuje problem, a może wcale go nie rozwiązuje, ale inny, który odkryłeś po drodze. Ale to w porządku, ponieważ główną wartością tej początkowej wersji nie jest sama rzecz, ale to, do czego ona prowadzi. Insiderzy, którzy boją się chodzić przez błoto w swoich ładnych ubraniach, nigdy nie dotrą do twardego gruntu po drugiej stronie.

Słowo "spróbuj" jest szczególnie cennym składnikiem. Nie zgadzam się tutaj z Yodą, który powiedział, że nie ma próbowania. Jest próbowanie. Sugeruje to, że nie ma kary, jeśli się nie uda. Kieruje tobą ciekawość zamiast obowiązku. Oznacza to, że wiatr prokrastynacji będzie po twojej stronie: zamiast unikać tej pracy, będziesz robić to jako sposób na uniknięcie innej pracy. A kiedy to zrobisz, będziesz w lepszym nastroju. Im bardziej praca zależy od wyobraźni, tym bardziej to ma znaczenie, ponieważ większość ludzi ma więcej pomysłów, gdy są szczęśliwi.

Gdybym mógł cofnąć się i powtórzyć swoje dwudziestki, to byłaby jedna rzecz, którą zrobiłbym więcej: po prostu spróbowałbym poskładać rzeczy. Podobnie jak wielu ludzi w tym wieku, spędziłem dużo czasu martwiąc się, co powinienem zrobić. Poświęciłem też trochę czasu na próby budowania rzeczy. Powinienem był spędzić mniej czasu martwiąc się, a więcej budując. Jeśli nie jesteś pewien, co robić, zrób coś.

Rada Raymonda Chandlera dla pisarzy thrillerów brzmiała: "Gdy masz wątpliwości, spraw, by człowiek wszedł przez drzwi z pistoletem w ręku". Stosował się do tej rady. Sądząc po jego książkach, często miał wątpliwości. Ale chociaż wynik jest okazjonalnie tandetny, nigdy nie jest nudny. W życiu, podobnie jak w książkach, akcja jest niedoceniana.

Na szczęście liczba rzeczy, które można po prostu poskładać, stale rośnie. Ludzie pięćdziesiąt lat temu byliby zdumieni, że można po prostu poskładać film, na przykład. Teraz można nawet poskładać dystrybucję. Po prostu twórz rzeczy i umieszczaj je online.

Nieodpowiednie

Jeśli naprawdę chcesz osiągnąć wielki sukces, skup się na marginesie marginesu: na terytoriach niedawno zdobytych od insiderów. Tam znajdziesz najbardziej soczyste projekty, które jeszcze nie zostały wykonane, albo dlatego, że wydawały się zbyt ryzykowne, albo po prostu dlatego, że było zbyt mało insiderów, aby zbadać wszystko.

Dlatego właśnie większość mojego czasu ostatnio poświęcam na pisanie esejów. Pisanie esejów było kiedyś ograniczone do tych, którzy mogli je opublikować. W zasadzie można było je napisać i pokazać przyjaciołom; w praktyce to nie działało. [6] Eseista potrzebuje oporu publiczności, tak jak rytownik potrzebuje oporu płyty.

Do kilku lat temu pisanie esejów było ostateczną grą insiderów. Eksperci domenowi mogli publikować eseje na temat swojej dziedziny, ale pula osób dopuszczonych do pisania na tematy ogólne wynosiła około ośmiu osób, które chodziły na odpowiednie przyjęcia w Nowym Jorku. Teraz rekonesans przekroczył to terytorium i, co nie jest zaskakujące, znalazł je słabo uprawiane. Jest tak wiele esejów jeszcze nie napisanych. Zazwyczaj są to te bardziej niegrzeczne; insiderzy niemal wyczerpali tematy macierzyństwa i jabłecznika.

To prowadzi do mojej ostatniej sugestii: techniki określania, kiedy jesteś na właściwej drodze. Jesteś na właściwej drodze, gdy ludzie narzekają, że jesteś niekwalifikowany, lub że zrobiłeś coś nieodpowiedniego. Jeśli ludzie narzekają, oznacza to, że robisz coś, zamiast siedzieć i nic nie robić, co jest pierwszym krokiem. A jeśli są zmuszeni do tak pustych form narzekania, oznacza to, że prawdopodobnie zrobiłeś coś dobrego.

Jeśli coś stworzysz i ludzie narzekają, że nie działa , to jest problem. Ale jeśli najgorszą rzeczą, jaką mogą ci zarzucić, jest twój status outsidera, to oznacza, że pod każdym innym względem odniosłeś sukces. Wskazywanie, że ktoś jest niekwalifikowany, jest tak desperackie, jak uciekanie się do obelg rasowych. To po prostu uzasadniony z pozoru sposób na powiedzenie: nie lubimy twojego typu tutaj.

Ale najlepsze ze wszystkiego jest to, gdy ludzie nazywają to, co robisz, nieodpowiednim. Słyszałem to słowo przez całe życie i dopiero niedawno zdałem sobie sprawę, że jest to w rzeczywistości dźwięk latarni morskiej. "Nieodpowiednie" to zerowa krytyka. To po prostu forma przymiotnikowa od "nie podoba mi się".

Więc to, myślę, powinno być najwyższym celem dla marginalnych. Bądź nieodpowiedni. Kiedy usłyszysz, jak ludzie to mówią, jesteś w złocie. A oni, nawiasem mówiąc, są przegrani.

Przypisy

[1] Fakty dotyczące wczesnej historii Apple'a pochodzą z wywiadu ze Stevem Wozniakiem w książce Jessiki Livingston Founders at Work.

[2] Jak zwykle, popularny obraz jest kilka dekad za rzeczywistością. Teraz niezrozumiany artysta to nie palący papierosy pijak, który wylewa swoją duszę na duże, brudne płótna, na które filistyni patrzą i mówią "to nie sztuka", bo niczego nie przedstawia. Filistyni zostali teraz wytrenowani, że wszystko, co wisi na ścianie, jest sztuką. Teraz niezrozumiany artysta to wegański rysownik pijący kawę, którego prace widzą i mówią "to nie sztuka", bo wyglądają jak rzeczy, które widzieli w niedzielnej gazecie.

[3] W rzeczywistości byłoby to dobrą definicją polityki: co określa rangę w braku obiektywnych testów.

[4] W szkole średniej wierzy się, że cała twoja przyszłość zależy od tego, gdzie pójdziesz na studia, ale okazuje się, że to tylko kupuje ci kilka lat. Po dwudziestce piątym roku życia ludzie, których warto zaimponować, oceniają cię bardziej po tym, co zrobiłeś, niż po tym, gdzie studiowałeś.

[5] Menedżerowie prawdopodobnie zastanawiają się: jak mogę sprawić, żeby ten cud się wydarzył? Jak mogę sprawić, żeby ludzie pracujący dla mnie robili więcej za mniej? Niestety, ograniczenie prawdopodobnie musi być narzucone samemu. Jeśli oczekuje się od ciebie, że zrobisz więcej za mniej, to jesteś głodzony, a nie jesz cnotliwie.

[6] Bez perspektywy publikacji, najbliżej tego, co większość ludzi robi w pisaniu esejów, jest pisanie w dzienniku. Uważam, że nigdy nie zagłębiam się w tematy tak bardzo, jak w prawdziwych esejach. Jak sama nazwa wskazuje, nie wracasz i nie przepisujesz wpisów dziennika w kółko przez dwa tygodnie.

Dzięki dla Sama Altmana, Trevora Blackwella, Paula Buchheit, Sarah Harlin, Jessiki Livingston, Jackie McDonough, Roberta Morrisa, Olina Shiversa i Chrisa Smalla za przeczytanie szkiców tego tekstu, a dla Chrisa Smalla i Chada Fowlera za zaproszenie mnie do wystąpienia.